poniedziałek, 12 sierpnia 2013

1.

Hej! Zdecydowałam się na pisanie bloga, 
więc jestem. 
Kilka wyrazów jest napisanych kolorem.
Zrobiłam to, żebyście wiedzieli o jaki odcień koloru mi chodzi. :)
Rozdział dedykuję:
- BoBosi - za to, że dzięki niej poznałam Dramione
oraz za kilka pomysłów na dwa pierwsze rozdziały.
A teraz bez przedłużania.
Zapraszam do czytania.
Haha zrymowałam :D 



Na dworze było bardzo gorąco, a zarazem i duszno. Po takiej pogodzie można się spodziewać tylko i wyłącznie burzy. W dosyć dużym pokoju na łóżku z dębowego drewna leżała dziewczyna. Z daleka można było dostrzec jej brązowe, świecące od łez oczy. Ubrana zwyczajnie, jakieś rurki i ładna bluzka z lekkim dekoltem. Tak jak lubiła. Tą dziewczyną była Hermiona. Jej głowę zadręczały wydarzenia z ostatnich kilku godzin.
Kilka godzin wcześniej
-Ludzie, którzy się tobą opiekowali nie żyją, przykro nam skarbie.- po wypowiedzeniu tych okropnych słów, zamożna pani, którą skądś znam, ale nie wiem skąd, przytuliła mnie, już płaczącą i przejętą ich śmiercią.
-A..a..ale jjjak??-zapytałam, gdy się lekko uspokoiłam i mogło mi coś przejść przez gardło.
-Nikt tego nie potrafi wyjaśnić, ale na miejscu zbrodni znaleziono piłę mechaniczną, na której nie ma żadnych odcisków śladów palców.- wyswobodziłam się z jej odcisku i spojrzałam na nią.
-Mogę się jeszcze o coś zapytać?
-Oczywiście Hermiono.
-Czemu powiedziała pani ludzie, którzy się mną opiekowali?
-Ponieważ to nie byli twoi biologiczni rodzice.- wtrącił się teraz pan stojący obok.
-Jak to?!- Ogarnął mnie szok.-A gdzie są moi prawdziwi rodzice?- moja ciekawość wygrała i musiałam o to zapytać.
-Tutaj. My nimi jesteśmy.- powiedzieli równocześnie ci państwo, a raczej moi rodzice.
Teraz dopiero zauważyłam duże podobieństwa między nami. Moja mama miała taką samą cerę jak ja, włosy i delikatny nos też. A od taty odziedziczyłam wzrost i oczy.
|||
Jak to się mogło stać? Rozmyślałam nad tym wszystkim. Ale ze zmęczenia zasnęłam. Przemierzałam ciemne ulice. Żadna z latarń nie działała, więc niektóre kamienice wyglądały okropnie. Bałam się, bo nie wiedziałam co może wyskoczyć z każdego rogu, którego mijałam. Nagle usłyszałam jakieś krzyki. Dochodziły zza rogu. Wystraszyłam się. Nie wiedziałam co mogę tam zobaczyć, ale patrząc na to o jakie są uliczki mogłam się spodziewać wszystkiego. Spojrzałam w tamtą stronę. Zauważyłam moich starych rodziców. Przed nimi stała zakapturzona postać. Ta osoba wyglądała jak jakiś mroczny kosiarz. W jej oczach widziałam gniew i chęć jak najszybszego zabicia.
-Przeszkodziliście mi. Za co jestem na was zły. A teraz wreszcie mogę się was pozbyć.- czarna postać miała przerażający głos, aż po całym ciele przeszły mi ciarki. Po wypowiedzeniu tych trzech, ale jak strasznych zdań, wyjęła piłę mechaniczną i przecięła ich na wskroś. Zaśmiała się, odkładając piłę będącą jeszcze we krwi i zniknęła. Tak nagle.
Obudziłam się z krzykiem. Byłam cała mokra. Bałam się, a do tego jeszcze te grzmoty za oknem. Przerażające. Zaczęłam płakać. Do mojego pokoju wparował mój brat. Bez pytania przytulił mnie. Wiedział, że muszę się wypłakać. Kiedy już ochłonęłam to zabrał mnie do swojego pokoju obok. U niego było zupełnie inaczej. W jego pokoju dominowała zieleń i szmaragd, a w niektórych miejscach można było zobaczyć jakiś szary lub srebrny odcień. Od razu można było się domyślić, że to barwy Slytherinu. Zaś u mnie w pokoju głównym kolorem był beż i brąz oraz fiolet na firankach, zieleń na poduszkach i morski na rozjaśnienie pokoju. Był idealny. Podszedł do barku i nalał Ognistą do dwóch szklanek. Po czym dał mi jedną i usiadł obok mnie na sofie.
-Dziękuję Blaise.- wzięłam duży łyk ze szklanki.
-Nie ma za co.- zauważyłam mały uśmiech na jego twarzy.- To teraz opowiedz mi co ci się przyśniło.- odwrócił się w moją stronę, a ja dokładnie opisałam mu mój sen.
-Bardzo mi ich brakuje.- znowu się rozpłakałam, a on mnie przytulił.
-Ej siostra nie płacz już, bo ja za chwilę się rozpłaczę. Wszystko się ułoży. Obiecuję.
|||
Nie mam co robić. Matka krząta się po kuchni, a ojciec siedzi ciągle w gabinecie i ,,pracuje”. Więc stwierdziłem, że odwiedzę kumpla. Teleportowałem się pod jego dom. Podszedłem do drzwi i zapukałem w nie. Otworzyła mi jego matka.
-Dzień Dobry pani Zabini zastałem Blaisa?- zapytałem nawet miło. Lubiłem jego mamę, była bardzo interesującą kobietą, a do tego znam ją odkąd byłem pierwszy raz u Blaisa. Jest dla mnie jak druga matka.
-Dzień Dobry Draco. Blaise jest u siebie w pokoju.-uśmiechnęła się, co było u niej rzadko spotykane i zaprosiła mnie do środka.
-Dziękuję.-powiedziałem na odchodnym i skierowałem się w stronę jego pokoju. Jako, że jestem przyjacielem Blaisa nigdy nie pukam w jego drzwi i tak też zrobiłem dzisiaj. Otworzyłem drzwi.
-Siema staaaaa…- to co zobaczyłem rozwaliło mnie całkowicie.- …ry.

Szukałem szczęki gdzieś na podłodze. Moje zachowanie było chyba normalne. Nie na co dzień przecież widzi się szlamę, (ale za to ładną – i tu wymierzyłem sobie liścia w policzek w myślach) tulącą  się i płaczącą zarazem do twojego kumpla. Granger od razu odsunęła się Blaisa. Wypiękniała. Ach, o czym ty myślisz Draco, to jest szlama – zganiłem się w myślach. Granger popatrzyła mi się w oczy, a ja zrobiłem to samo. Zapatrzyłem się. W jej oczach widziałem strach i smutek, ale zarazem chyba … radość? Z moich nie mogła wyczytać nic.

Rozdział drugi przewiduje na ... jutro, albo w
ostateczności pojutrze :)

5 komentarzy:

  1. Aww *.* ocieka zajebistością <3 dawaj nn :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dzienki za dedykację <3 A rozdział świetny ;D

    OdpowiedzUsuń
  3. Hmm, zapowiada się ciekawie, ale mam nadzieje, że nie zrobisz tak, że Herm będzie w Slytherinie, bo to już trochę oklepane.
    I zapraszam do mnie na http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. Zapowiada się naprawdę ciekawie, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) Gratuluję pomysłu i życzę weny oraz wytrwałości w pisaniu! ;) /Weronika

    OdpowiedzUsuń