Hej! Zdecydowałam się na pisanie bloga,
więc jestem.
Kilka wyrazów jest napisanych kolorem.
Zrobiłam to, żebyście wiedzieli o jaki odcień koloru mi chodzi. :)
Rozdział dedykuję:
- BoBosi - za to, że dzięki niej poznałam Dramione
oraz za kilka pomysłów na dwa pierwsze rozdziały.
A teraz bez przedłużania.
Zapraszam do czytania.
Haha zrymowałam :D
Na
dworze było bardzo gorąco, a zarazem i duszno. Po takiej pogodzie można się
spodziewać tylko i wyłącznie burzy. W dosyć dużym pokoju na łóżku z dębowego
drewna leżała dziewczyna. Z daleka można było dostrzec jej brązowe, świecące od
łez oczy. Ubrana zwyczajnie, jakieś rurki i ładna bluzka z lekkim dekoltem. Tak
jak lubiła. Tą dziewczyną była Hermiona. Jej głowę zadręczały wydarzenia z
ostatnich kilku godzin.
Kilka godzin wcześniej
-Ludzie,
którzy się tobą opiekowali nie żyją, przykro nam skarbie.- po wypowiedzeniu
tych okropnych słów, zamożna pani, którą skądś znam, ale nie wiem skąd,
przytuliła mnie, już płaczącą i przejętą ich śmiercią.
-A..a..ale
jjjak??-zapytałam, gdy się lekko uspokoiłam i mogło mi coś przejść przez
gardło.
-Nikt
tego nie potrafi wyjaśnić, ale na miejscu zbrodni znaleziono piłę mechaniczną,
na której nie ma żadnych odcisków śladów palców.- wyswobodziłam się z jej
odcisku i spojrzałam na nią.
-Mogę
się jeszcze o coś zapytać?
-Oczywiście
Hermiono.
-Czemu
powiedziała pani ludzie, którzy się mną opiekowali?
-Ponieważ
to nie byli twoi biologiczni rodzice.- wtrącił się teraz pan stojący obok.
-Jak
to?!- Ogarnął mnie szok.-A gdzie są moi prawdziwi rodzice?- moja ciekawość
wygrała i musiałam o to zapytać.
-Tutaj.
My nimi jesteśmy.- powiedzieli równocześnie ci państwo, a raczej moi rodzice.
Teraz
dopiero zauważyłam duże podobieństwa między nami. Moja mama miała taką samą
cerę jak ja, włosy i delikatny nos też. A od taty odziedziczyłam wzrost i oczy.
|||
Jak
to się mogło stać? Rozmyślałam nad tym wszystkim. Ale ze zmęczenia zasnęłam.
Przemierzałam ciemne ulice. Żadna z latarń nie działała, więc niektóre
kamienice wyglądały okropnie. Bałam się, bo nie wiedziałam co może wyskoczyć z
każdego rogu, którego mijałam. Nagle usłyszałam jakieś krzyki. Dochodziły zza
rogu. Wystraszyłam się. Nie wiedziałam co mogę tam zobaczyć, ale patrząc na to
o jakie są uliczki mogłam się spodziewać wszystkiego. Spojrzałam w tamtą
stronę. Zauważyłam moich starych rodziców. Przed nimi stała zakapturzona
postać. Ta osoba wyglądała jak jakiś mroczny kosiarz. W jej oczach widziałam
gniew i chęć jak najszybszego zabicia.
-Przeszkodziliście
mi. Za co jestem na was zły. A teraz wreszcie mogę się was pozbyć.- czarna
postać miała przerażający głos, aż po całym ciele przeszły mi ciarki. Po
wypowiedzeniu tych trzech, ale jak strasznych zdań, wyjęła piłę mechaniczną i
przecięła ich na wskroś. Zaśmiała się, odkładając piłę będącą jeszcze we krwi i
zniknęła. Tak nagle.
Obudziłam
się z krzykiem. Byłam cała mokra. Bałam się, a do tego jeszcze te grzmoty za
oknem. Przerażające. Zaczęłam płakać. Do mojego pokoju wparował mój brat. Bez
pytania przytulił mnie. Wiedział, że muszę się wypłakać. Kiedy już ochłonęłam
to zabrał mnie do swojego pokoju obok. U niego było zupełnie inaczej. W jego
pokoju dominowała zieleń i szmaragd, a w niektórych miejscach można było
zobaczyć jakiś szary lub srebrny odcień. Od razu można było się domyślić, że to
barwy Slytherinu. Zaś u mnie w pokoju głównym kolorem był beż i brąz oraz
fiolet na firankach, zieleń na poduszkach i morski na rozjaśnienie pokoju. Był idealny. Podszedł do
barku i nalał Ognistą do dwóch szklanek. Po czym dał mi jedną i usiadł obok
mnie na sofie.
-Dziękuję
Blaise.- wzięłam duży łyk ze szklanki.
-Nie
ma za co.- zauważyłam mały uśmiech na jego twarzy.- To teraz opowiedz mi co ci
się przyśniło.- odwrócił się w moją stronę, a ja dokładnie opisałam mu mój sen.
-Bardzo
mi ich brakuje.- znowu się rozpłakałam, a on mnie przytulił.
-Ej
siostra nie płacz już, bo ja za chwilę się rozpłaczę. Wszystko się ułoży.
Obiecuję.
|||
Nie
mam co robić. Matka krząta się po kuchni, a ojciec siedzi ciągle w gabinecie i
,,pracuje”. Więc stwierdziłem, że odwiedzę kumpla. Teleportowałem się pod jego
dom. Podszedłem do drzwi i zapukałem w nie. Otworzyła mi jego matka.
-Dzień
Dobry pani Zabini zastałem Blaisa?- zapytałem nawet miło. Lubiłem jego mamę,
była bardzo interesującą kobietą, a do tego znam ją odkąd byłem pierwszy raz u
Blaisa. Jest dla mnie jak druga matka.
-Dzień
Dobry Draco. Blaise jest u siebie w pokoju.-uśmiechnęła się, co było u niej
rzadko spotykane i zaprosiła mnie do środka.
-Dziękuję.-powiedziałem
na odchodnym i skierowałem się w stronę jego pokoju. Jako, że jestem
przyjacielem Blaisa nigdy nie pukam w jego drzwi i tak też zrobiłem dzisiaj.
Otworzyłem drzwi.
-Siema
staaaaa…- to co zobaczyłem rozwaliło mnie całkowicie.- …ry.
Szukałem
szczęki gdzieś na podłodze. Moje zachowanie było chyba normalne. Nie na co dzień
przecież widzi się szlamę, (ale za to ładną – i tu wymierzyłem sobie liścia w
policzek w myślach) tulącą się i
płaczącą zarazem do twojego kumpla. Granger od razu odsunęła się Blaisa. Wypiękniała.
Ach, o czym ty myślisz Draco, to jest szlama – zganiłem się w myślach. Granger
popatrzyła mi się w oczy, a ja zrobiłem to samo. Zapatrzyłem się. W jej oczach
widziałem strach i smutek, ale zarazem chyba … radość? Z moich nie mogła wyczytać
nic.
Rozdział drugi przewiduje na ... jutro, albo w
ostateczności pojutrze :)
Aww *.* ocieka zajebistością <3 dawaj nn :)
OdpowiedzUsuńDzienki za dedykację <3 A rozdział świetny ;D
OdpowiedzUsuńHmm, zapowiada się ciekawie, ale mam nadzieje, że nie zrobisz tak, że Herm będzie w Slytherinie, bo to już trochę oklepane.
OdpowiedzUsuńI zapraszam do mnie na http://hgdm-baby-i-wait-for-you.blogspot.com/
Dziękuję i chętnie wejdę na twojego bloga :)
UsuńZapowiada się naprawdę ciekawie, już nie mogę doczekać się kolejnego rozdziału :) Gratuluję pomysłu i życzę weny oraz wytrwałości w pisaniu! ;) /Weronika
OdpowiedzUsuń